I
believe, I believe there's love in you,
Gridlocked
on the dusty avenues,
Inside
your heart, just afraid to go.
I am
more, I am more than innocent,
But just
take a chance and let me in,
And I'll
show you ways that you don't know.
Rozpłakałaś się. Najzwyczajniej w świecie. I to nie za
powodu bólu jaki ogarniał Twoje wątłe ciało. Tu już nie chodziło o to. Bałaś
się, że umrzesz, ze nikt nie jest w stanie Ci pomóc. Twoja egzystencja się
zakończy. Przerażała Cię świadomość śmierci. Teraz, gdy wszystko się zaczęło
się układać. Może Twoje życie to nie kolorowa tęcza, a tym bardziej baśń, ale
po prostu chcesz żyć. Zastanawiasz się, czemu nie zadzwoniłaś po karetkę, tylko
do Włodarczyka, który zapewne nie wie kto dzwonił.
-Jestem beznadziejna – szeptałaś przez łzy.
Wojtek…
Trening zbliżał się coraz szybciej, a Ty nie miałeś na
niego sił. Ale walczyłeś. Wierzyłeś, że dzięki walce zwyciężysz. Jeden telefon
od nieznanego Ci numeru wystarczy. Ciche „pomóż” i późniejszy szloch. Tylko
jeden głos wywoływał u Ciebie ciarki. Zrywasz się z kanapy i szybko ubierasz.
Chcesz jak najszybciej być przy niej. Nie interesuje Cię to, że za kwadrans
powinieneś być na hali i wiązać sznurówki
Twoich asics’ów. Denerwujesz się, gdy twój nowy samochód nie chcę zapalić.
Pierwszy raz, nic. Drugi, nic. Trzeci, czwarty … Nic.
Dopiero po kilku próbach w słyszysz dźwięk silnika. Ruszasz z piskiem. Nie mija
dużo czasu nim pojawiasz się przed jej mieszkaniem. Pukasz, dzwonisz dzwonkiem,
lecz nikt nie uchyla drzwi. Szarpiesz za klamkę, zamknięte. Twój telefon
wibruje Ci ciągle w kieszeni. Nawet go nie wyjmujesz. Musisz otworzyć te
cholerne drzwi.
-Co tu się robi? Proszę Pana! – słyszysz głos starszej
kobiety.
-Proszę Pani, bo w mieszkaniu jest moja koleżanka,
dzwoniła do mnie, żebym jej pomógł, alee…
- Ale Panu nie otwiera – przerywa Ci – niech Pan idzie
stąd – pcha Cię w ramię.
-Nie, a co jeśli ona tam umiera? - krzyczysz zdenerwowany.
-Musi Pan ją bardzo kochać – szepce. „Kochać” to słowo
wprowadza Cię w zakłopotanie. Czy to jest miłość od pierwszego wejrzenia. Od
czasu, gdy pierwszy raz się spotkaliście Jadwiga zasiadła w Twojej głowie i nie
ma nawet najmniejszego zamiaru z niej
wyjść. – Zapraszam, jestem jej sąsiadką mamy balkony obok siebie…
Czym prędzej pognałeś za staruszką. Wpadając do
mieszkania omal nie stuknąłeś wazonu stojącego na przedpokoju. Serce biło Ci naprawdę szybko. Adrenalina
podskoczyła, gdy musiałeś przejść z balkonu na balkon. Drzwi były otwarte. Jak
wariat biegałeś po mieszkaniu krzycząc jej imię. Znalazłeś ją w kuchni za
blatem. Leżała na ziemi, oczy miała otwarte, ale nie reagowała na głosy. Co
jeśli przyszedłeś za późno. Dzwoniąc po karetkę plączesz słowo, lecz po 15
minutach sanitariusze zabierają Jadźkę do szpitala. Żyje i to Cię cieszy.
Wychodzisz za nimi uprzednio zamykając mieszkanie na klucze, które wisiały na
haczyku w przedpokoju.
W kieszeni czujesz wibracje. Michał – czytasz na ekranie, a przy okazji na pasku widzisz jeszcze
kilka nieodebranych połączeń i wiadomości. Akceptujesz i słyszysz zdenerwowany
głos Winiarskiego.
-Wojtek, gdzieś ty jest? Trening zaczął się półgodziny
temu! Jutro mecz, a ty masz swoje widzi mi się – krzyczy do słuchawki, chcesz
przerwać, ale nie jest Ci dane – Jak możesz być taki nieodpowiedzialny. Wszyscy
dzwoniliśmy, trener jest wkurwiony, a ty
co? Panienka nie dała w nocy spać?!
- Nie dała – odpowiadasz sarkastycznie i rozłączasz się.
Z Michałem nie miałeś dobrych kontaktów. Nie lubiliście się, ale tolerowaliście.
Zdenerwowałeś się jeszcze bardziej. Nie mogąc trafić kluczykami do stacyjki,
zadzwoniłeś po taksówkę, która zabrała Cię po podany adres. Wchodząc do budynku
poczułeś zapach, którego nienawidzisz. Od białych ścian z gdzieniegdzie
rozmieszczonym zielonymi paskami dostałeś oczopląsów. Znasz zasady, więc wiesz,
że nie dowiesz się o jej stanie, ale nie chcesz również kłamać, iż jesteś kimś
z rodziny. Opadasz na najbliższe krzesło i chowasz twarz w dłoniach.
-Wojtek? Co tu robisz? – słyszysz znany Ci kobiecy głos.
-Hej – witasz się z Dagmarą, panią doktor , prywatnie żoną
Winiarskiego, tajnie Twoją przyjaciółką – po prostu moja koleżanka leży w
szpitalu i przywieźli ją tu przed chwilą. I nie wiem co robić.
-Ja ci nie pomogę, jedynie co mogę Ci zaproponować to
woda. Chodź, do mnie do gabinetu, mam teraz chwilę wolnego. – Udajesz się za
Winiarską, by po chwili znaleźć się w malutkim pomieszczeniu. – Jest mi bardzo
trudno, ukrywać to przed Michałem, więc proszę Cię powiedz im prawdę i przestań
grać.
-Nie mogę…
Rozmawiacie na różne tematy, udaje Ci się namówić Dagę,
żeby dowiedziała się cokolwiek o stanie Jadwigi. Słysząc, że jest w śpiączce,
że trzeba czekać, że to zakażenie, że to Tężec zamierasz. Winisz się, gdybyś
wtedy zabrał ją do szpitala, gdy skaleczyła sobie stopę.
Przez następne dni nie sypiasz, mniej jesz, lecz chodzisz
na treningi i dajesz z siebie wszystko. Nie zawsze Ci to wychodzi. Znowu
zagrywka w aut, atak w blok, przejście linii, dotkniecie taśmy. Uchodzi z Ciebie
energia. Dzisiaj w szatni zostałeś sam, a tak przynajmniej Ci się wydawało.
-Co się z tobą dzieje? – pyta Winiarski, którego nie
zaszczycasz nawet wzrokiem –Wojtek, chcę Ci pomóc – jęknął
-Bo Ci uwierzę – syczysz – Pomóc? Mnie się nie da pomóc. Już za późno, na jakikolwiek, ratunek,
odwrót. Teraz liczy się ona, to ona musi zwyciężyć, nie ja.
- O czym ty mówisz? – odparł zdziwiony Twoim wyznaniem, a
ty słyszałeś wszystko jak przez mgłę, widok zamazywały Ci łzy. Płakałeś,
wszystko Ci się sypało.
- Poznałem taką dziewczynę i chyba się w niej zakochałem,
widzieliśmy się dosłownie parę razy, wymieniliśmy kilka zdań, a teraz ona jest
w śpiączce.
-Chyba?
-Na pewno. Zakochałem się. Kocham Jadwigę. Chcę z nią
być, ale nie chcę jej niszczyć życia. Chcę żeby przeżyła – mówisz pewnie.
-Przebieraj się, umyj twarz i jedziemy do szpitala. –
Zdziwiła Cię przemiana przyjmującego, ale nie chciałeś bardziej zagłębiać się w
ten temat. Zmieniłeś strój treningowy na codzienny i wsiadłeś z Winiarskim do
jego samochodu zostawiając swój pod halą. W szpitalu udajecie się pod odpowiednia salę i przez szybę w ciszy przyglądacie się leżącej dziewczynie.
-Nie wejdziesz?
-Nie można tam wchodzi odwiedzającym
-Zobaczę co da się zrobić - mówi i znika za zakrętem korytarzu, by po chwili wrócić z jakimś strojem. - Masz ubieraj to i wchodź. Daga mi to dała, powiedziała, że w tym możesz wejść.
Przekraczając próg pomieszczenia serce przyśpiesza Ci do maksimum. Podchodzisz do jej łóżko i lekko łapiesz dziewczynę za dłoń. I zrozumiałeś wtedy, że tylko cud może ją uratować. Rokowania, że kiedykolwiek się wybudzi są niskie, a nawet ich brak. Wybiegasz z sali i mijając twojego kolegę z drużyny udajesz się do wyjścia. Przemierzasz biegiem kolejne metry, aż wreszcie znajdujesz się przed budynkiem, w którym nie byłeś od bardzo długiego czasu. Pchasz duże masywne drzwi i czynisz znak krzyża przed ołtarzem. Modlisz się własną modlitwą. Ksiądz pyta się czy nie udzielić Ci spowiedzi, kiwasz twierdząco głową.
-Bo proszę księdza, ja nie umiem. W kościele ostatni raz byłem parę lat temu, ale teraz poczułem jakąś potrzebę. Moja koleżanka, którą kocham leży w szpitalu, ja oddałbym wszytko, żeby wyzdrowiała, ale ja nie umiem jej pomóc. Niby modlitwa czyni cuda, więc tu jestem, a to kolejny grzech. Zgrzeszyłem tu przychodząc, bo mam swoją potrzebę. Powinienem pojawiać się tu przynajmniej raz na tydzień, ale ja jestem sportowcem, a to nie mam czasu, a to mi się nie chcę, bo jestem zmęczony. Chciałbym, żeby Bóg nie pomógł mi, ale jej, Jadwidze. Chciałbym uwierzyć, że wszystko będzie dobrze, że będę mógł jej wyznać miłość, ale ciężko jest. Nie powiem, że nie próbuję. Próbuję uwierzyć, ale nie mogę. Niby mam nadzieję, ale wiem jakie jest życie, bo sam nie mam łatwego. Nie wiem co robić.
-Wierzysz w Boga?
-Wierzę, chyba wierzę.
- Więc jeśli wierzysz, to Bóg wierzy w Ciebie. To co ty mu dajesz, On odda Ci podwójnie. Po prostu uwierz, bo wiara czyni cuda. Nadzieja jest niczym bez wiary. Wiara, nadzieja i miłość, pamiętaj one zawsze Ci pomogą...
The
shadows of your heart
Are
hanging in the sweet, sweet air.
I know
you baby.
The
secrets that you hide,
control
us and it's just not fair.
I know
you baby.
______________
FAIL!
Spóźnienie :D
Tak to jest, gdy robi się projekt z języka polskiego na ostatnią chwile, a w wolnym czasie się śpi :)
Wojtek opuszcza skrę ;'((
No, ale niech się chłopak rozwija, życzę mu powodzenia.
Skra z BRĄĄĄĄZEEEEMM! HIP, HIP! HUUURA!
sialallala!
Za błędy przepraszam.
Następny w weekend :D
Komentujcie, motywujcie!