niedziela, 10 maja 2015

2.

I believe, I believe there's love in you,
Gridlocked on the dusty avenues,
Inside your heart, just afraid to go.
I am more, I am more than innocent,
But just take a chance and let me in,
And I'll show you ways that you don't know.



Rozpłakałaś się. Najzwyczajniej w świecie. I to nie za powodu bólu jaki ogarniał Twoje wątłe ciało. Tu już nie chodziło o to. Bałaś się, że umrzesz, ze nikt nie jest w stanie Ci pomóc. Twoja egzystencja się zakończy. Przerażała Cię świadomość śmierci. Teraz, gdy wszystko się zaczęło się układać. Może Twoje życie to nie kolorowa tęcza, a tym bardziej baśń, ale po prostu chcesz żyć. Zastanawiasz się, czemu nie zadzwoniłaś po karetkę, tylko do Włodarczyka, który zapewne nie wie kto dzwonił.
-Jestem beznadziejna – szeptałaś przez łzy.


Wojtek…
Trening zbliżał się coraz szybciej, a Ty nie miałeś na niego sił. Ale walczyłeś. Wierzyłeś, że dzięki walce zwyciężysz. Jeden telefon od nieznanego Ci numeru wystarczy. Ciche „pomóż” i późniejszy szloch. Tylko jeden głos wywoływał u Ciebie ciarki. Zrywasz się z kanapy i szybko ubierasz. Chcesz jak najszybciej być przy niej. Nie interesuje Cię to, że za kwadrans powinieneś być na hali i wiązać sznurówki  Twoich asics’ów. Denerwujesz się, gdy twój nowy samochód nie chcę zapalić.
Pierwszy raz, nic. Drugi, nic. Trzeci, czwarty … Nic. Dopiero po kilku próbach w słyszysz dźwięk silnika. Ruszasz z piskiem. Nie mija dużo czasu nim pojawiasz się przed jej mieszkaniem. Pukasz, dzwonisz dzwonkiem, lecz nikt nie uchyla drzwi. Szarpiesz za klamkę, zamknięte. Twój telefon wibruje Ci ciągle w kieszeni. Nawet go nie wyjmujesz. Musisz otworzyć te cholerne drzwi.
-Co tu się robi? Proszę Pana! – słyszysz głos starszej kobiety.
-Proszę Pani, bo w mieszkaniu jest moja koleżanka, dzwoniła do mnie, żebym jej pomógł, alee…
- Ale Panu nie otwiera – przerywa Ci – niech Pan idzie stąd – pcha Cię w ramię.
-Nie, a co jeśli ona tam umiera?  - krzyczysz zdenerwowany.
-Musi Pan ją bardzo kochać – szepce. „Kochać” to słowo wprowadza Cię w zakłopotanie. Czy to jest miłość od pierwszego wejrzenia. Od czasu, gdy pierwszy raz się spotkaliście Jadwiga zasiadła w Twojej głowie i nie ma nawet najmniejszego zamiaru  z niej wyjść. – Zapraszam, jestem jej sąsiadką mamy balkony obok siebie…
Czym prędzej pognałeś za staruszką. Wpadając do mieszkania omal nie stuknąłeś wazonu stojącego na przedpokoju.  Serce biło Ci naprawdę szybko. Adrenalina podskoczyła, gdy musiałeś przejść z balkonu na balkon. Drzwi były otwarte. Jak wariat biegałeś po mieszkaniu krzycząc jej imię. Znalazłeś ją w kuchni za blatem. Leżała na ziemi, oczy miała otwarte, ale nie reagowała na głosy. Co jeśli przyszedłeś za późno. Dzwoniąc po karetkę plączesz słowo, lecz po 15 minutach sanitariusze zabierają Jadźkę do szpitala. Żyje i to Cię cieszy. Wychodzisz za nimi uprzednio zamykając mieszkanie na klucze, które wisiały na haczyku w przedpokoju.
W kieszeni czujesz wibracje. Michał – czytasz na ekranie, a przy okazji na pasku widzisz jeszcze kilka nieodebranych połączeń i wiadomości. Akceptujesz i słyszysz zdenerwowany głos Winiarskiego.
-Wojtek, gdzieś ty jest? Trening zaczął się półgodziny temu! Jutro mecz, a ty masz swoje widzi mi się – krzyczy do słuchawki, chcesz przerwać, ale nie jest Ci dane – Jak możesz być taki nieodpowiedzialny. Wszyscy dzwoniliśmy, trener  jest wkurwiony, a ty co? Panienka nie dała w nocy spać?!
- Nie dała – odpowiadasz sarkastycznie i rozłączasz się. Z Michałem nie miałeś dobrych kontaktów. Nie lubiliście się, ale tolerowaliście. Zdenerwowałeś się jeszcze bardziej. Nie mogąc trafić kluczykami do stacyjki, zadzwoniłeś po taksówkę, która zabrała Cię po podany adres. Wchodząc do budynku poczułeś zapach, którego nienawidzisz. Od białych ścian z gdzieniegdzie rozmieszczonym zielonymi paskami dostałeś oczopląsów. Znasz zasady, więc wiesz, że nie dowiesz się o jej stanie, ale nie chcesz również kłamać, iż jesteś kimś z rodziny. Opadasz na najbliższe krzesło i chowasz twarz w dłoniach.
-Wojtek? Co tu robisz? – słyszysz znany Ci kobiecy głos.
-Hej – witasz się z Dagmarą, panią doktor , prywatnie żoną Winiarskiego, tajnie Twoją przyjaciółką – po prostu moja koleżanka leży w szpitalu i przywieźli ją tu przed chwilą. I nie wiem co robić.
-Ja ci nie pomogę, jedynie co mogę Ci zaproponować to woda. Chodź, do mnie do gabinetu, mam teraz chwilę wolnego. – Udajesz się za Winiarską, by po chwili znaleźć się w malutkim pomieszczeniu. – Jest mi bardzo trudno, ukrywać to przed Michałem, więc proszę Cię powiedz im prawdę i przestań grać.
-Nie mogę…
Rozmawiacie na różne tematy, udaje Ci się namówić Dagę, żeby dowiedziała się cokolwiek o stanie Jadwigi. Słysząc, że jest w śpiączce, że trzeba czekać, że to zakażenie, że to Tężec zamierasz. Winisz się, gdybyś wtedy zabrał ją do szpitala, gdy skaleczyła sobie stopę.

Przez następne dni nie sypiasz, mniej jesz, lecz chodzisz na treningi i dajesz z siebie wszystko. Nie zawsze Ci to wychodzi. Znowu zagrywka w aut, atak w blok, przejście linii, dotkniecie taśmy. Uchodzi z Ciebie energia. Dzisiaj w szatni zostałeś sam, a tak przynajmniej Ci się wydawało.
-Co się z tobą dzieje? – pyta Winiarski, którego nie zaszczycasz nawet wzrokiem –Wojtek, chcę Ci pomóc – jęknął
-Bo Ci uwierzę – syczysz – Pomóc? Mnie się nie da  pomóc. Już za późno, na jakikolwiek, ratunek, odwrót. Teraz liczy się ona, to ona musi zwyciężyć, nie ja.
- O czym ty mówisz? – odparł zdziwiony Twoim wyznaniem, a ty słyszałeś wszystko jak przez mgłę, widok zamazywały Ci łzy. Płakałeś, wszystko Ci się sypało.
- Poznałem taką dziewczynę i chyba się w niej zakochałem, widzieliśmy się dosłownie parę razy, wymieniliśmy kilka zdań, a teraz ona jest w śpiączce.
-Chyba?
-Na pewno. Zakochałem się. Kocham Jadwigę. Chcę z nią być, ale nie chcę jej niszczyć życia. Chcę żeby przeżyła – mówisz pewnie.
-Przebieraj się, umyj twarz i jedziemy do szpitala. – Zdziwiła Cię przemiana przyjmującego, ale nie chciałeś bardziej zagłębiać się w ten temat. Zmieniłeś strój treningowy na codzienny i wsiadłeś z Winiarskim do jego samochodu zostawiając swój pod halą. W szpitalu  udajecie się pod odpowiednia salę i przez szybę w ciszy przyglądacie się leżącej dziewczynie.
-Nie wejdziesz?
-Nie można tam wchodzi odwiedzającym
-Zobaczę co da się zrobić - mówi i znika za zakrętem korytarzu, by po chwili wrócić z jakimś strojem. - Masz ubieraj to i wchodź. Daga mi to dała, powiedziała, że w tym możesz wejść. 
Przekraczając próg pomieszczenia serce przyśpiesza Ci do maksimum. Podchodzisz do jej łóżko i lekko łapiesz dziewczynę za dłoń. I zrozumiałeś wtedy, że tylko cud może ją uratować. Rokowania, że kiedykolwiek się wybudzi są niskie, a nawet ich brak. Wybiegasz z sali i mijając twojego kolegę z drużyny udajesz się do wyjścia. Przemierzasz biegiem kolejne metry, aż wreszcie znajdujesz się przed budynkiem, w którym nie byłeś od bardzo długiego czasu. Pchasz duże masywne drzwi i czynisz znak krzyża przed ołtarzem. Modlisz się własną modlitwą. Ksiądz pyta się czy nie udzielić Ci spowiedzi, kiwasz twierdząco głową.
-Bo proszę księdza, ja nie umiem. W kościele ostatni raz byłem parę lat temu, ale teraz poczułem jakąś potrzebę. Moja koleżanka, którą kocham leży w szpitalu, ja oddałbym wszytko, żeby wyzdrowiała, ale ja nie umiem jej pomóc. Niby modlitwa czyni cuda, więc tu jestem, a to kolejny grzech. Zgrzeszyłem tu przychodząc, bo mam swoją potrzebę. Powinienem pojawiać się tu przynajmniej raz na tydzień, ale ja jestem sportowcem, a to nie mam czasu, a to mi się nie chcę, bo jestem zmęczony. Chciałbym, żeby Bóg nie pomógł mi, ale jej, Jadwidze. Chciałbym uwierzyć, że wszystko będzie dobrze, że będę mógł jej wyznać miłość, ale ciężko jest. Nie powiem, że nie próbuję. Próbuję uwierzyć, ale nie mogę. Niby mam nadzieję, ale wiem jakie jest życie, bo sam nie mam łatwego. Nie wiem co robić.
-Wierzysz w Boga?
-Wierzę, chyba wierzę.
- Więc jeśli wierzysz, to Bóg wierzy w Ciebie. To co ty mu dajesz, On odda Ci podwójnie. Po prostu uwierz, bo wiara czyni cuda. Nadzieja jest niczym bez wiary. Wiara, nadzieja i miłość, pamiętaj one zawsze Ci pomogą...


The shadows of your heart
Are hanging in the sweet, sweet air.
I know you baby.
The secrets that you hide,
control us and it's just not fair.
I know you baby.


______________
FAIL! 
Spóźnienie :D
Tak to jest, gdy robi się projekt z języka polskiego na ostatnią chwile, a w wolnym czasie się śpi :)
Wojtek opuszcza skrę ;'((
No, ale niech się chłopak rozwija, życzę mu powodzenia.
Skra z BRĄĄĄĄZEEEEMM! HIP, HIP! HUUURA!
sialallala!
Za błędy przepraszam.
Następny w weekend :D

Komentujcie, motywujcie!

9 komentarzy:

  1. O jaaaaaacie! Ostatnio mam Wojtkomanię i czytam dosłownie wszystko co z nim związane.. to da się leczyć? Jedno jest pewne: zostaję! :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :) Em.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a myślałam, że tylko ja czytam wszystko co związane z Wojtkiem :D widzę, że nie jestem sama :D

      Usuń
    2. Nie, ja też mam Wojtkomanię wiec.. jest nas wiecej :D

      Usuń
  2. Ja pierniczki kobieto przyprawiasz o zawał :O
    dawaj następny bo nie zasnę!

    OdpowiedzUsuń
  3. nie sądziłam, ze Wojtuś jest aż tak bardzo uczuciowy :) czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana rozdział genialny. Bardzo podoba mi się perspektywa Wojtka, ale dlaczego Dagmara ukrywa przyjaźń z Winiarem?
    Czekam na kolejny.
    Pozdrawiam
    Oszalałam, czyli zapraszam na 13. ;)
    http://moja-podswiadomosc-sie-rumieni.blogspot.com/2015/05/bya-ucielesnieniem-moich-marzen-dzieki.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam na pierwszy epizod historii: http://pura-libidine.blogspot.com/2015/05/uno.html <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam serdecznie na nowość na:http://pura-libidine.blogspot.com/2015/05/dos.html <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam do siebie http://pilkarsko-siatkarskie-story.blogspot.com/
    W głównych rolach Oliwia Kubiak, Wojtek Włodarczyk oraz Mario Götze :)

    OdpowiedzUsuń