Not ready to let go
Cause then I'd never know
What I could be missing...
Czy to, że uwierzyłeś coś pomogło? Nic bardziej mylnego.
Zmieniała się tylko data w kalendarzu. Dziś mamy dwudziesty czwarty marca dwa
tysiące piętnastego roku. Zbliżają się święta Wielkiej Nocy, więc Twoi rodzice
wydzwaniają co chwilę, by upewnić że zjawisz się w rodzinnym domu przynajmniej
na jeden dzień. Kolejny raz zbywasz ich krótką pozytywną odpowiedzią. Postarasz
się przynajmniej w poniedziałek pojawić się w Andrychowie. Wiesz, że nie musisz
się tam udać, oni tak dawno cię nie
widzieli i tęsknią. Powoli wstajesz z kanapy słysząc dźwięk dzwonka. Nie
spoglądając przez „judasza” otwierasz drzwi. Widok Andrzeja i Karola w ogóle
Cię nie dziwi. Mówili na treningu, że cię odwiedzą.
- Cześć, zbieraj się, zaraz wychodzimy – oznajmił na
wstępie Kłos.
-Gdzie?
-No, jak to gdzie? Olka ma dzisiaj urodziny, biba Wojtek!
BIBA! – krzyczy Ci do ucha.
-Wiecie, przeproście Olę. Jakoś nie ma ochoty na zabawę
-O nie, nie, nie! Ty nie masz na nią ochoty już od roku!
Koniec tego! Ubieraj się, albo pójdziesz tak jak jesteś, a myślę że to drugie
spodobało by się twoim fanką. Już widzę te nagłówki „ Wojtek Włodarczyk w
samych bokserkach” – wtrącił nic niemówiący do tej pory Wrona
-Ale jak to tylko w bo… -zająkałeś i spojrzałeś się w dół
– O cholercia…
Tak, czy inaczej nie miałeś wyjścia.
- Czas zaszaleć Wojtuś! – krzyknął starszy środkowy.
Szybko się przebrałeś. Wsiadając do taksówki (oczywiście z kolegami)
przypominasz sobie, że nie kupiłeś prezentu, więc każesz kierowcy podjechać pod
najbliższy otwarty sklep jubilerski.
__________
Słyszysz jakieś głosy, czujesz ból, który przechodzi
przez całe twoje ciało, nie wiesz co się dzieje. Twoje powieki są ciężkie,
nawet największy wysiłek na jaki Cię stać nie pozwala Ci ich podnieść.
Próbujesz ruszyć palcami, ale nawet nie drgnęły. Niemoc Cię przeraża. Wolałabyś
umrzeć. Zdecydowanie. Choć wszystko zaczęło się układać, Ty wolałabyś umrzeć,
niż żyć z tą cholerną niemocą.
Nic, nadal dryfujesz w otchłani.
Lekkie światło wpada do twoich oczu, lecz nagle znika.
Powieki się zamykają.
Sytuacja się powtarza.
Światło zaczyna Cię razić niemiłosiernie, przymykasz
powieki. Nie zamykasz, przymykasz.
Zauważyli to lekarze.
-Hallo, słyszy mnie pani? – odpowiedzi słyszą ciche,
zachrypnięte „tak” wydobywające się z Twoich suchych ust. – Wie pani ile jak
się nazywa? Co się stało? – znowu tylko słowo „tak” wytwarzają Twoje struny
głosowe. Nie masz siły na więcej. – Miała pani dużo szczęścia… - kontynuuje lekarz,
lecz do ciebie docierają tylko poszczególne słowa, łatwiej mówiąc - nie słuchasz
go. Zastanawiasz się kiedy Cię wypuszczą, gdy do Sali wpada twój brat.
-Jezu, Jadźka tak się martwiłem. Gdy Wojtek powiedział mi
w klubie, że jesteś w szpitalu to… -głos mu się zawiesił. – Bardzo się o Ciebie bałem – przytula Cię.
Następnego dnia czułaś się już lepiej. Olaf nalegał by
Cię wypuścili, lecz na to lekarz musiał mieć Twoją zgodę, ponieważ było za
wcześnie by on ją wyraził. Uległaś bratu i wyraziłaś chęć powrotu do domu.
Doktor Ornatowski nie miał wyjścia. Wypuścił cię na żądanie. Po przekroczeniu progu mieszkania zaczęło
się. Nie spodziewałaś się, że w szpitalu urządził tak dobre przedstawienie.
-Co sobie myślałaś? Że się ode mnie uwolnisz? Ha,
śmieszna jesteś – uderzył Cię w policzek – Myślałaś, że jesteś taką spryciulką?
Błagam, daruj sobie, to następnym razem – zwijasz się na podłodze po uderzeniu
w brzuch – Jesteś idiotką. – kwituję na koniec i rzuca twoim osłabionym ciałem
o ścianę. Słyszysz trzask drzwi i przekręcane klucze. Nie masz siły się podnieś.
Po chwili Olaf wraca. Podnosi Twoje
ciało i zabiera do sypialni. Z torby, którą ze sobą przyniósł wyjmuję kajdanki
i przytwierdza Cię do łóżka.
-Jesteś moją prywatną dziwką, maleńka – szepce Ci do
ucha.
___
W klubie spotkałeś Olafa, więc zacząłeś z nim rozmawiać o Jadźce. Okazało się, że on nic nie wiedział. Wściekł się i od razu pojechał do szpitala. Tu film Ci się urwał.
Budzisz się rano, przekręcasz głowę w bok i widzisz burzę rudych włosów. Rozglądasz się i zdajesz sobie sprawę, że nie jesteś u siebie w domu. Czujesz się okropnie, Jakbyś zdradził Jadwigę. Niby się nie znacie, niby widziałeś ja kilka razy, ale się w niej zakochałeś. Co z tego, że ona tego nie wie? Ty ją kochasz i czujesz się największym dupkiem na świecie. Szybko narzucasz na siebie ubrania i wychodzisz z mieszkania. Znajdujesz się jedną przecznice od bloku, w którym mieszkasz, więc postanawiasz, że przejdziesz się. Z kieszeni spodni wyciągasz telefon. 20 nieodebranych połączeń od "Kłosu". I jedna wiadomość.
"E, gdzie Cię zmyło? Mhm, myślałem że mogę na Tobie polegać i spędzisz ten dzień z moją "rodziną" "
Godzina nadania: 22:03.
No to nieźle zabalowałeś, Włodarczyk. I chyba straciłeś Kłosa.
Oh I am going down down down
Can't find another way
around
and I don't wanna hear the
sound
of losing what I never found